czwartek, 16 maja 2019

Od Nevt CD. Askalio

Zdarzało się podczas mojego, nie przeczę, długiego snu, że wypływałam na granicę świadomości. Zauważałam wtedy przyjemne ciepło, które towarzyszyło mi za każdym razem, gdy się przebudzałam. Nie śniłam o niczym konkretnym. Raz na jakiś czas odwiedzały mnie jakieś stare wspomnienia. Widziałam też Askalio, który podchodził do mnie ostrożnie i szturchał mnie nosem. Widziałam piękne Ulove o zachodzie słońca, ale zdarzały się też momenty w których nie widziałam nic. Nic oprócz czerni. Wtulałam się wtedy mocniej w źródło mojego ciepła i starałam się nie myśleć o czarnej dziurze, która pochłonęła mojego ojca. Obudziłam się właściwie nie wiem kiedy i nie wiem gdzie. Moje oczy odmawiały współpracy, zaklejone śpiochami i suche po nocy. Pewnie co jakiś czas nadal płakałam. Było mi ciepło i wygodnie. Poczułam czyjś oddech na karku i zamarłam. Wilk ten oddychał spokojnie i miarowo. Wywnioskowałam, że śpi. Ostrożnie więc przetarłam oczy łapą dostatecznie dobrze, by móc je otworzyć i dać im się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Gdziekolwiek byłam, było ciemno i ciepło. Spróbowałam przypomnieć sobie wydarzenia i zorientowałam się, że wypadłam z portalu nocą w nieznanym mi miejscu. Przypomniał mi się cień zmierzający w moją stronę, a więc wilk, który leżał za mną był najprawdopodobniej moim tajemniczym wybawcą. Musiał zabrać mnie do siebie. To miłe z jego strony. Jego lub jej oczywiście. Ciekawość mnie wręcz zżerała. Może i byłam nadal zmęczona, ale wyspałam się już wystarczająco. Te zmęczenie wynikało bardziej z psychiki. Postanowiłam na razie nie myśleć o tym i zająć się czymś co odciągnęłoby mój umysł. Ostrożnie więc spróbowałam wstać, lecz gdy tylko moje mięśnie się napięły, poczułam poruszenie za moimi plecami. Najwyraźniej wilk tylko przysnął i mogłam go łatwo zbudzić. Nie lubię za bardzo być budzona, więc staram się nie budzić innych. Spróbowałam inaczej. Odwróciłam lekko głowę, by kontem oka spojrzeć na osobę za mną. Nie było to najlepsze rozwiązanie, bo nie widziałam całego wilka, a tylko jego fragment, ale nawet fragment wystarczył mi, żeby zrozumieć, kto mnie tak tuli. Mój biały narzeczony z blizną na lewym oku nie mógł być pomylony prze ze mnie z nikim na tym świecie. Wyglądał uroczo kiedy spał, choć brwi miał leciutko ściągnięte. Pewnie zmartwiłam go tym nagłym pojawieniem się w tym stanie. Którykolwiek Bóg za to odpowiada, dziękuję mu lub jej, że ze wszystkich wilków to właśnie on mnie znalazł. Choć w sumie to dość logiczne. Moja podświadomość musiała otworzyć portal właśnie do niego, gdy ostatkiem sił wyszłam z wymiaru pomiędzy. Nazywam go wymiarem mimo, że to sprytna sztuczka czasoprzestrzenna, polegająca głównie na percepcji miejsc, które są mi znajome i które widzę jako jednego punktu, ale to skomplikowane. Miedzy innymi dlatego jest to niebezpieczna sztuczka dla niewtajemniczonych. Podświadomie chciałam się przy nim znaleźć. Na mój pysk wstąpił smutny uśmiech, gdy w moim umyśle pojawiło się zbłąkana prawda. Mam tylko jego. Przeciągnęłam lekko łapy, napinając mięśnie i rozluźniając je po chwili. Nie przejmując się już więcej budzeniem przekręciłam się do takiej pozycji, w której mogłam polizać po policzku mojego poetę, budząc go przy okazji. Stwierdziłam równocześnie zastanawiając się jak on by mnie zbudził, że jego pobudki mogę nawet polubić. Położyłam się na drugim boku, by zetknąć się nosem z ukochanym.
- Dzień dobry Askalio. Jeśli jest dzień. – postarałam wykrzesać z siebie radosny uśmiech, ale chyba wyszedł mi tylko grymas – Jak się spało?
- Nevt, co się stało? Nic ci nie jest?
- Przepraszam. Musiałam cię zmartwić. Nie, prawie nic mi nie jest. Mam kilka mocniejszych siniaków, ale tak to tylko wycieńczenie. Użyłam za dużo magii, poczułam za dużo naraz.
- Chcesz mi opowiedzieć co się stało?
Westchnęłam więc i podniosłam się ciężko. Po prawdzie nadal wszystko mnie bolało, ale postanowiłam usiąść. Askalio poszedł w moje ślady i przysiadł się koło mnie. Położyłam mu głowę na ramieniu i zapatrzyłam w jeden punkt.
- Gdy wróciłam do domu byłam pod wrażeniem twojej odwagi. Postanowiłam pójść za twoją radą. Wiedziałam, że miałeś rację i czułam to, więc zamknęłam rozdział. Chciałam, żebyśmy otworzyli nową księgę. Pamiętasz? Nie zrozum mnie źle, to nie tylko ze względu na to. Sama byłam już zmęczona ukrywaniem tego i chciałam to zrobić od dawna, a ten wieczór wydawał mi się być tak szczęśliwy, że wszystko zdawało się możliwe. Pomyślałam, że to też może nie być wyjątkiem. Byłam gotowa, a myśli o tobie dodawały mi sił, więc zebrałam się i… powiedziałam ojcu. – Kontem oka widziałam malujące się na pysku basiora pytanie, którego nie mógł sformułować. Oszczędziłam mu więc trudu i odpowiedziałam na nie, zanim musiałby sam je zadać. – Nie, nie zareagował dobrze… Właściwie to zupełnie się nie spodziewałam aż takiej reakcji. – Walczyłam chwilę ze sobą, by wypowiedzieć te słowa, które zaraz miały paść. Czułam, że powiedzenie tego równałoby się z przyznaniem, że to co się działo było prawdą, że to nie był tylko koszmar. Wiedziałam jednak, że koszmary nie zostawiają siniaków. Podniosłam więc głowę, by spojrzeć narzeczonemu w oczy i wypowiedziałam te zdanie, które tak mi ciążyło. – Askalio, on próbował mnie zabić.


<Askalio?>

Słowa: 812

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics