niedziela, 12 maja 2019

Od Pandory CD. Reny

Wypożyczył książkę, która, wydawało mu się, spadła nie przypadkiem. Od bibliotekarki dowiedział się, że książka nie była o magii, chociaż pochodziła z tej kategorii. Dokładniej opowiadała o wyroczniach, druidach, szamanach i ich możliwościach. Mimo to zmiana faktu nie przeszkodziła mu we wzięciu tej księgi. Ruszył z nią do wyjścia, mając zamiar wrócić do swojej jaskini, gdy będąc na dziedzińcu zobaczył plakaty, informujące o Zimowym Balu. Zaproszenie dostał jakiś tydzień temu i całkowicie o tym zapomniał, sądził, że bal ma się odbyć później. A co się okazało? Że dziś. Pandora całkowicie zbity z tropu, nie wiedział, gdzie ma iść. Do zmierzchu zostało parę godzin, a on w żadnym stopniu nie był psychicznie przygotowany do wzięcia udziału. Nie miał pojęcia jak się zachowywać, nigdy w życiu nie był na żadnym przyjęciu. W końcu jako „Dziecko Śmierci” nie miał nawet wstępu do takich rzeczy, a teraz miał szansę to nadrobić. Mógł znaleźć się wśród swoich pobratymców i poczuć się jak prawdziwy członek, nie odepchnięty i nie odrzucony. Ta myśl wywołała na jego pysku delikatny uśmiech, momentalnie się uspokoił i wiedział, co robić.
Najpierw wyleciał z zamku do lasu, tam znalazł wygodne miejsce, dobrze oświetlone i zaczął zagłębiać informację z książki. Niestety nie dowiedział się niczego, czego by nie wiedział. Są ważni, utrzymują świat w równowadze, mogą przewidzieć przyszłość, mogą skontaktować się z Bogami… słońce z jego książki zniknęło. Gorąca kula przesunęła się po nieboskłonie i do zmierzchu zostało tylko parę minut. Zamknął książkę i z nią poleciał do zamku. Poczuł głód, jednak nie było czasu na polowanie, a potem na prysznic. Po za tym na Balu miał być zapewniony poczęstunek, więc raczej wytrzyma te paręnaście minut w głodzie. Poleciał do biblioteki, która jeszcze się nie zamknęła. Zatrzymał bibliotekarkę, która właśnie odkładała książki na miejsce. Bardzo chciał oddać swą wypożyczoną, nie dlatego, że mu się nie podobała, ale temu, że nie miał co z nią zrobić. Trzymanie jej przez cały Bal było nieporęczne oraz dziwne, a nie miał czasu na lot do domu – nawet, gdyby zrobiłby to wcześniej, nie miałby sił na powrót, a bardzo chciał wziąć udział. 
Po oddaniu księgi, zdążył na przemówienie Królowej, która wspominała dawne czasy, odwagę Silvarii i jej siłę, dzięki której smoki zostały pokonane, a nasz świat przeżył. Następnie wszyscy zostali zaproszeni do wspólnej zabawy. Ja wpierw rozejrzałem się po ogromnej sali, która była naprawdę wielka, gdyż mieściła wilki z całego Królestwa, ze wszystkich dystryktów. Potem długo podziwiał iluzję śniegu, aż jego brzuch się nie odezwał. Podszedł do stołu, a widok dań go dosłownie zmiażdżył. Jego dieta głównie składała się z surowego, upolowanego mięsa, więc widząc je pod różnymi postaciami było czymś nierealnym. Znalazł nawet owoce i różne sosy. Szybko spróbował królika w morelowej polewie oraz bażanta przyprawionego rukolą. Potem zdecydował się na jabłka w czekoladzie, które nie zbyt mu posmakowały. Gdy głód przestał dokuczać, spojrzał na tańczące wilki, które dobrze się bawiły. Także miał ochotę zatańczyć, ale z kim? Wszyscy byli zajęli, każdy z kimś przyszedł, dlatego zaczął rozglądać się za wolną osóbką, gdy nagle zderzył się z kimś głowami, gdy akurat patrzył w bok. O dziwo była to wcześniej poznana wilczyca. 
- Masz rację – przyznał i trochę się odsunął. Przez chwilę milczał. Zastanawiał się, jak pociągnąć rozmowę. - Idziesz na salę? - tylko to mu wpadło do głowy. Wadera w odpowiedzi skinęła głową i ruszyła, a Pandora dotrzymał jej kroku, nie chcąc znowu zostać samemu. - Próbowałaś dań? - zapytał.
- Paru. Nie smakowały mi jabłka w czekoladzie.
- Mi także – delikatnie się uśmiechnął, znowu zapanowała cisza, przerywana przez grających muzyków. Nagle basior przypomniał sobie, kogo szukał. - Reno, może zechcesz ze mną zatańczyć? - zaproponował dość cicho.

<Rena? Nie złam jego ducha walki xd I przepraszam za lanie wody, jakoś tak wyszło>

Słowa: 592

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics