czwartek, 23 maja 2019

Od Nevt CD. Warper

Jego słowa zdawały się mieć jakiś tam sens i zdawał się mówić szczerze, jednak gdy doszedł do momentu mówienia o przeznaczeniu zawahałam się. Czy wierzyłam w przeznaczenie? Raczej nie. Sądzę, że pewna rzeczy muszą się stać, faktycznie, ale nie definiuje to całego naszego życia i wszystkich naszych decyzji. Nie wiem, czy uświadamiając sobie to ulżyło mi czy nie, ale sama świadomość tego, że nie tylko Aska mnie nie wini, ale też pierwszy lepszy obcy, którego napotkałam przez całkowity przypadek uważa tak samo, wydawał się zdejmować jakiś niewidzialny ciężar, którego nie dostrzegałam przedtem. Wciąż było mi okropnie z tą sytuacją, ale byłam na dobrej drodze i wiedziałam to, a to duży postęp. Jak to słowa mogą zmieniać ludzi. Grają ostatnio bardzo istotną rolę w moim życiu. Ciekawy mógłby być wpływ słów na zaklęcia. Hym, zbadam to jak wrócę do biblioteki i… No, chyba naprawdę mi lepiej, skoro rozmyślam już o nowych sposobach udoskonalenia zaklęć magicznych. Pewnie ten akurat sposób będzie do niczego, ale zawsze warto sprawdzić. Zawsze warto sprawdzić… Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zawsze warto sprawdzić. Zacznę badania nad czarnymi dziurami i przekonam się, co mogło się stać z Sabronem. Tak, zawsze warto sprawdzić, choć nie wiem jeszcze z jakiej opcji cieszyłabym się bardziej. Raczej nikomu o tym moim małym eksperymencie nie powiem, ale zacznę się uczyć i przekonamy się. Na mój pysk wkradł się uśmiech. Mogę zrobić coś jeszcze.
- Wiesz, poprawiłeś mi nastrój, dzięki.
Basior wzruszył ramionami, lecz na jego pysku zauważyłam ten przelotny uśmieszek. Odwzajemniłam go i położyłam głowę na łapach. Teraz zostawało nam czekać.

~*~

Nie minęło parę godzin, gdy burza wreszcie się uspokoiła. Wstałam leniwie rozprostowując łapy. Podczas całego trwania tego przymusowego odpoczynku zregenerowałam całkowicie siły po przeskoczeniu z Ulove. Spędziłam czas rozmyślając głównie nad za i przeciw poszukiwaniu prawdy o losie ojca i niestety z przykrością musiałam stwierdzić, że losy są wyrównane. Patrzyłam ze swojej perspektywy oraz z perspektyw osób, które znały sytuację, by mój entuzjazm nie przyćmił złych stron tego pomysłu. Nie byłam zadowolona z rezultatu, ale czy w ogóle była szansa na to, że będę? Obok wejścia chrapał Warper, ten to się nie lubi przemęczać. Kopnęłam go lekko w drodze do wyjścia.
- Wstajemy śpiące lawendziątko, pora zapolować na jakąś dużą zwierzynę, tylko nie uszkodź mi jego skóry, bo następną mięsistą zdobyczą będziesz ty.
Nie słuchając jego gderania wyszłam na świeży śnieg i odetchnęłam głęboko. Rozejrzałam się dookoła, szukając punktu położonego wyżej niż reszta otoczenia. W pewnym momencie widok zagrodził mi jednak basior ze szczurem na plecach, który skierował się przed siebie, idąc lekko w prawo od naszej kryjówki. Nie zamierzałam się spierać w wyborze kierunku, bo on znał te tereny najwidoczniej lepiej niż ja i pewnie się domyślał, czego szukałam. Poszłam więc za nim i próbowałam ustalić porę dnia po położeniu słońca. Zdawało mi się, że było już dobrze po południu. Wypadałoby się trochę pospieszyć, ale nie zamierzam wracać bez nawet jednej skóry. Zrównałam się więc z Warper’em, akurat w momencie, gdy zbliżyliśmy się do szczytu. Wdrapanie się na niego zajęło nam kilka minut. Nie chciałam marnować energii na portal, szczególnie, że nie widziałam dobrze góry. Gdy już znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu wytężyłam wzrok, lecz niczego nie znalazłam. Już miałam zacząć narzekać na pana przewodnika od siedmiu boleści, gdy nagle zauważyłam ruch. Wydawało mi się, że jedna z gór usypanych przez śnieg właśnie się poruszyła. Spojrzałam pytająco na Warper’a.
- To jaki. Śnieżyca zasypała je śniegiem. Może podlecisz tam i sprawdzisz ile ich jest?
Moja mina i milczenie, które zaległo między nami sprawiło, że basior odwrócił się do mnie z pytającym spojrzeniem.
- Jak to podlecisz? – Zapytałam głupio, ale jak można odpowiedzieć na głupie pytanie, jak nie innym głupim pytaniem?
- No normalnie, wiem, że mnie uczyłaś, ale wciąż jestem ledwo podlotkiem. Pokaż nam jak się to robi, pani psor.
Ou… Zupełnie zapomniałam, że on wziął na poważnie mój mały żarcik na wstępie znajomości. Naprawdę próbowałam się powstrzymać, ale nie dałam rady i ostatecznie parsknęłam śmiechem. Wprost przepiękna mina Warper’a wcale nie pomagała mi się uspokoić. Wręcz przeciwnie, pogarszała tylko sprawę, a im bardziej się śmiałam, tym bardziej on wydawał się zbity z tropu.

<Warper?>

Słowa: 685

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics