niedziela, 12 maja 2019

Od Reny CD. Pandory

Spojrzałam na księgę jeszcze raz. Nie znam się na magii. Bardziej wychodzą mi sztuki walki, jak mam być szczera. Niestety wilk z rogami trochę zafascynował się ów książką.
— Ciekawe. Jak pani na imię? — spytał się po chwili.
— Rena. — odparłam z lekką niechęcią w głosie. — A pan? — zapytałam z czystej ciekawości.
— Pandora. — powiedział krótko.
— Interesujące imię. — mruknęłam do siebie. — Co do książki to nie znam się na magii, więc musisz poradzić sobie sam.
— Rozumiem. — spojrzał na miejsce, gdzie znalazł książkę, a ja zniknęłam za drzwiami, zanim cokolwiek powiedział.
Uciekłam przed nim, nie zaprzeczam, ale nie wydawał się zły. Po prostu poznał już moje imię i część zachowania, a to za dużo. Zaraz pewnie wyniknie z tego jakaś znajomość. Chciałabym mieć komu się wygadać, jednak wojownik nie może mieć słabego punktu w formie przyjaciela lub rodziny. Ciągle sobie to powtarzam, ale to lekkie brednie. Nie całkowicie, ale jak tak dalej pójdzie, to umrę jako stara panna bez szczeniąt i przyjaciół. Westchnęłam, kiedy usiadłam na jakiejś skale. Miał być bal. Musiałam pójść, żeby przebrnąć przez moją aspołeczność. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę, jak to się skończy. Skończy się jak zawsze. Jak każdy mój wypad w duże towarzystwo. Wracałam powoli do siebie z lekko opuszczoną głową. Zamyśliłam się i to mocno. Nie zdarza mi się to za często. Musiałam jednak pomyśleć, czy tego chcę. Zdecydowałam, że pójdę, ale głównie dla zasady, że każdy jest zaproszony i byłoby głupio się nie stawić. Może nie spotkam Pandory jeszcze raz, a chciałabym w głębi serca. Wiem to. Zawsze emocje szwankują mi w głowie. Nie wiem potem, co mam myśleć. Weszłam do siebie i zajęłam się czytaniem książki.
Nadszedł ten czas. Wzięłam głęboki oddech i weszłam na salę. Za chwilę miało być przemówienie królowej. Bacznie obserwowałam otoczenie. Kto wie, co się mogło stać. Za bardzo się ingeruje w to. Powinnam się wyluzować i bawić. Trochę byłam sztywna. Czułam to. Podpierałam ścianę podczas tańców. Oczywiście była także uczta. Nie zjadłam za dużo. Poszłam na balkon. Piękne widoki. Muzyka też spoko. Jednak sprawdziły się moje założenia. Nie bawiłam się, jak zwykle. Nie miałam także z kim. Popatrzyłam w ziemię, kiedy wracałam na salę i to był mój błąd. Poczułam, jak stuknęłam głową w kogoś. Podniosłam głowę, a tam był Pandora...
— Teraz ja na ciebie wpadłam. — powiedziałam spokojnym tonem. — Musimy przestać tak na siebie wpadać. — jak zobaczyłam jego pysk, na mój wkradł się mały uśmiech. Rena co ty właściwie robisz kobieto?

<Pandora?>

Słowa: 400

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics