środa, 22 maja 2019

Od Warper'a CD. Nevt

Skały na wysokim wzniesieniu były idealnym miejscem do wypatrywania zwierzyny, a w Aloves przebywałem już kilka dni. Dotąd nie spotkałem tu żadnej innej żywej istoty prócz zwierzyny łownej, więc jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy podczas wypatrywania nowego kąsku nagle z portalu tuż na mnie wyskoczyła... Wilczyca. Poczułem jak jedna z łap zjeżdża mi ze skały pod wpływem uderzenia, a później już z łatwością reszta dołączyła do tej jednej i runąłem w dół, prosto w wielką śnieżną zaspę, koziołkując po drodze. Musiała minąć chwila zanim się pozbierałem, bo wadera już stała nade mną, kiedy wygrzebałem się ze śniegu, jeszcze z jego małą kupką na głowie.
– Przepraszam, nie wiedziałam, że też lubisz pojawiać się na skałach. – Zażartowała. – Zaraz pomogę ci się wydostać. Jestem Nevt, profesjonalna… nauczycielka latania jak widać. – Zaśmiała się delikatnie wyciągając łapę by pomóc mi wstać – A ty?
Chwilę wpatrywałem się w jej wyciągniętą kończynę, zanim z psotną iskierką w oku postanowiłem skorzystać. Wadera chyba trochę pożałowała tego czynu, bo gdy złapałem się jej, by się podnieść, zatopiła się przynajmniej kilka centymetrów w śniegu pod moim ciężarem. Zanim jej odpowiedziałem, odwróciłem się jeszcze do zaspy i zanurzyłem w niej pysk.
– Ej, co ty robisz? – uniosła jedną brew, patrząc na moje poczynania. Podniosłem się z czarno-białym szczurem w zębach, którego wrzuciłem sobie na grzbiet.
– Hehe. Nauczycielka latania. – zaśmiałem się oglądając samicę jak jakiś śmieszny eksponat, który widzę pierwszy raz. As chyba też się zaciekawił, bo wskoczył mi na głowę by się jej przyjrzeć.
– Ta... Na pewno wszystko dobrze? – zapytała patrząc na mnie dziwnie.
– Oczywiście. Toś mnie nauczyła latać. Szczeniaki też tak szkolisz? Jestem Warper. – wyszczerzyłem się do samicy, rozbawiony, otrzepując się z resztek śniegu. – Co cię tutaj sprowadza w tak nagłym wejściu, Nevt?
– Chcę zdobyć skórę jaka, po to tu przybyłam, a to miejsce, w którym je widziałam. Nie spodziewałam się jednak, że od tamtego czasu zagościło tu coś jeszcze. – klepnęła mnie w bok i zaczęła wdrapywać się z powrotem na skałę, by wypatrzeć stamtąd zwierzynę.
– Po skórę jaka, tak? – wskoczyłem kilkoma wielkimi susami na samą górę przed waderą, zerkając na nią zabawnie z góry i obserwując jak się wdrapuje. – Czemu akurat jaka?
– Bo jego futro jest duże i ładne. Właśnie dlatego. – stanęła w końcu obok mnie i wyprostowała się śmiało, spoglądając na przestrzeń pod nami. I tak była dosyć sporo niższa ode mnie.
– Ach tak? A nie będzie dla ciebie ciutkę za duży taki wołek? Bo tak się składa, że też miałem na niego ochotę. – oblizałem się, patrząc na poruszającą się kawałek dalej, dużą kupę futra. Naprawdę dużą.
– No to ja wezmę sobie tylko futro, możesz zjeść resztę. Takie górskie samczyki jak ty pewnie dużo jedzą, więc na trochę Ci starczy. – zaczęła kierować się ku zejściu ze skały, by zakraść się do zwierzyny.
– No nie wiem, nie wiem. – potuptałem za nią. – A może popatrzę jak sobie z nim radzisz? To byłoby ciekawe i nie musiałbym się męczyć. Mogłabyś się odpłacić za tę zaspę. – oblizałem się ucieszony własnym pomysłem.

<Neeeevt?>

Słowa: 489

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics