sobota, 4 maja 2019

Od Lysandra CD. Spero

Kiedy wadera na mnie skoczyła poczułem jak plecy obiły mi się o małe kamienie i piach, który znajdował się blisko brzegu.
- Madame, jesteś niezwykle waleczna – posłałem towarzyszce szeroki uśmiech, rozkładając skrzydła na boki.
- A ty dowódco poddajesz się niezwykle łatwo.
- Tak sądzisz? Tak drobna wadera nie powinna zadzierać z kimś moich rozmiarów. Jeszcze machnę skrzydłami i polecisz na głęboką wodę.
- Najpierw musisz się uwolnić – odrzekła dumnie. To jak pewna siebie była w tym momencie było nawet urocze.
- Sądzę, że i z tym sobie poradzę – cicho się zaśmiałem, po czym zamilkłem na moment. Uniosłem łeb, delikatnie stykając swój nos z noskiem wadery. Jej oczy momentalnie zrobiły się większe ze zdziwienia i odskoczyła.
- Jesteś okropny – położyła po sobie uszy w obrażonej postawie.
- Powiedziałbym, że chyba ta róża zaczęła działać – uśmiechnąłem się, wstając i otrzepując się z wody. - Ale ja już taki po prostu jestem. To idziemy dalej? Byłoby szkoda zakończyć przechadzkę w tym miejscu.
Wilczyca spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Wróciliśmy na ścieżkę. Właściwie ktoś bardzo się postarał. Kiedy skończyły się płytki, pod łapami mieliśmy kocie łby. Nie jest to zbyt przyjemna droga, bo łapy mogą zacząć boleć, ale i tak plus za to, że się starali. Cóż, bardzo mi przykro, że zmoczę zaraz te wszystkie kamienie, ale wszystkie pióra ociekają mi wodą. 
Im dalej ja i Spero zmierzaliśmy ogrodami tym piękniejsze widoki na nas czekały. Byłem pod wrażeniem pnących się po ścianach bluszczy. Niektóre pnącza zaczepiły się nawet u sufitu, dzięki czemu byliśmy zamknięci w zielonym tunelu.
- Pomyśleć, że takie cuda mogą być w sercu najmroźniejszego miejsca na tym świecie.
- Jeszcze bardziej bym się zdziwiła, gdyby takie zjawisko występowało na Smoczych Skałach – delikatnie prychnęła. Lubiłem każdy moment, kiedy Spero się śmiała. Wyglądała mi na wiecznie zmartwioną i przestraszoną waderę. Przynajmniej taka biła od niej… aura? Oczywiście im więcej czasu z nią spędzałem, tym lepiej mogłem ją poznać, wciąż jednak zdawało mi się, że coś leży jej na sercu. Cóż ja jednak mogę na to poradzić? Nie znamy się jeszcze tak długo, żebym mógł zapytać, a to może mi się jednocześnie zdawać. Coś jednak trapi mnie wewnętrznie. Poznałem ją w zasadzie wczoraj. Znamy się jakiś dzień, a coś mówi mi jakbym znał ją całe życie. To nierozsądne! Nic o niej nie wiem!
- Oaza… - wyszeptałem, gdy zbliżyliśmy się do miejsca, w którym lewitowało drzewo.
- Wygląda cudownie. Zastanawiam się dlaczego lewituje.
- Wiesz czy jest stabilne?
- Nigdy tego nie sprawdzałam. Nie miałam okazji.
- Teraz jest! - zerwałem się w górę i zbliżyłem do unoszącej się nad ziemią rośliny. Postawiłem na tym dziwnym podłożu wszystkie cztery łapy – Wydaje się, że nic tego nie ruszy! - zacząłem skakać, aby sprawdzić swoją teorię.
Gruz ani drgnął. Zleciałem z powrotem do mojej towarzyszki.
- Spero, ufasz mi?
- Obok jest woda, więc może nie powinnam. Jeszcze mi oddasz – obdarowała mnie delikatnym uśmiechem. Posłałem jej pytające spojrzenie, czekając na jej zgodę. Chciałem poderwać ją z ziemi i pomóc jej się dostać do drzewa.

<Spero?>

Słowa: 500

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics